sobota, 23 sierpnia 2014

Organiczna mgiełka do ciała z lawendy Alteya Organics

Nadszedł czas, by podzielić się z Wami moją opinią na temat kosmetyku, który dostałam do testowania od pani Sylwi w ramach współpracy z firmą PerlaNegra. Mowa tu o organicznej mgiełce do ciała z lawendy Alteya Organics. Jest to hydrolat czyli woda kwiatowa. Byłam bardzo ciekawa zapachu lawendy, bo nigdy nie miałam z nią styczności. Jak więc wypadł produkt? Zachęcam do przeczytania recenzji.
PRODUCENTAlteya Organics słynie z ekologicznych upraw roślin a lawenda z nich pochodząca odznacza się przepięknym zapachem. Butelkowana w sercu Doliny Królów koło Kazanłyku w Bułgarii woda z bułgarskiej lawendy jest w 100% czysta i naturalna, o czym świadczy certyfikykat USDA ORGANICS. Do jej produkcji używane są tylko najwyższej jakości rośliny. Dzięki połączeniu stuletniej tradycji z nowoczesną techniką wodę uzyskuje się przez destylację świeżych kwiatów lawendy, które są ręcznie zbierane i selekcjonowane. Piękny zapach i specjalne właściwości lawendy pochodzącej z plantacji Alteya Organics są dobrze znane na całym świecie.

KORZYŚCI:
• Oczyszcza i detoksykuje
• Działa przeciwzapalnie i  przeciwtrądzikowo
• Nawilża
• Uspokaja i relaksuje
• Działa przeciwbólowo i antydepresyjnie
• Świetnie sprawdza się jako dodatek do żywności i napojów


MOJA OPINIA: Mgiełka zamknięta jest w przezroczystym opakowaniu, które mieści w sobie 100ml. Etykieta ma fioletowy kolor, obklejona jest kwiatami lawendy, zawiera wszystkie potrzebne informacje. Sam kolor mgiełki jest bezbarwny, może delikatnie wpada w jaśniuuutki żółty. Posiada wygodny atomizer, który się nie zacina. Rozpyla delikatnie, nie chlusta na nas litrem wody jak w przypadku jednego mojego kosmetyku, który szybko poszedł w odstawkę. Co do działania - zauważyłam, że bardzo ładnie nawilża skórę, jeśli stosuje się ją regularnie. W upalne dni idealnie sprawdza się jako delikatny ochładzacz, odświeża naszą skórę i daje uczucie oczyszczenia i chwilowej ulgi. Mgiełka mnie nie uczuliła, ani nie podrażniła. Rozpromieniła moją cerę. A zapach? Zapach zostawiłam na koniec. Nigdy nie wąchałam lawendy, a gdy to się stało to już jestem pewna, że w mojej kosmetyczce już nigdy więcej nie zagości żaden lawendowy kosmetyk. Jak dla mnie jest naprawdę niemiły. Pierwsze skojarzenie? Siano. Mimo dobrego działania nie potrafię się niestety przemóc, a zapach za każdym razem podrażnia mój węch. Co kto lubi - widocznie lawenda nie jest dla mnie :).

PRODUKT POCHODZI ZE STRONY
 

Testolandiaa Template by Ipietoon Cute Blog Design